Z Jasiem kochamy czytanie i już wiem, że w domu rośnie mi mały pasjonat książek. Oboje uwielbiamy czytać i dzień bez książki dla nas jest dniem straconym. Od jakiegoś czasu poszukujemy coraz to nowszych, ciekawszych propozycji do czytania na leniwe poranki i długie wieczory. Dziś chciałam Wam pokazać przepiękną niezwykle tajemniczą, przepełniona przepięknymi ilustracjami książkę, o majestatycznym płetwalu błękitnym. Zapraszamy na cudowną kołysankę o największym stworzeniu na naszej planecie. Oraz całą masę tajemnic, jakie ma przed nami do odkrycia.

IMG_6718

IMG_6720

IMG_6721

Dziś zapraszamy w podróż do świata pełnego niezwykłych zdarzeń, w którym to właśnie nasz bohater rośnie się w tempie czterech kilogramów na godzinę i nigdy nie zasypia. Co dla mnie było niezwykłym odkryciem. Płetwal błękitny Jenni Desmond  to książka z niezwykłymi ilustracjami, które Jaś mógłby przeglądać bez końca. Wprowadziła nas ona w świat ogromnego wieloryba i jego życia oraz tajemnic, które skrywa. Pozwoliła nam poznać jego zwyczaje, Przedstawione w niej fakty zestawione są z codziennymi sprawami, dzięki czemu informacje bardzo łatwo zapadają w pamięć. Mój 2,5 latek był w stanie zapamiętać z niej najważniejsze szczegóły dotyczące jego wagi, tego, czym się żywi oraz ile np. waży jego serce. Do tej pory sama nie zdawałam sobie spraw z tego, że największy wodny ssak, jakim jest płetwal błękitny, potrafi ważyć ok. 190-tony. W rytmie tej niezwykle uroczej kołysanki poznajemy świat tego największego ssaka, a dzięki przepięknym ilustracjom możemy doświadczyć jego wielkości. Macie swoje wiosenne perełki literackie? Koniecznie podzielcie się nimi z nami w komentarzach.

IMG_6749

IMG_6750 IMG_6758

IMG_6717

IMG_6768

IMG_6771

IMG_6773

IMG_6763

Przepiękne wydanie uwiodło mnie jako czytelnika, zafascynowało mojego niespełna 3 letniego synka. Jestem niesamowitym odkryciem ostatnich tygodni i uzupełnieniem naszej domowej biblioteczki. A książek w naszym domu jak sami wiecie, nie brakuje. Zakochałam się w tym wydawnictwie i wydaniu. I dziś wiem, że na pewno nie będzie to ostatnia książka z wydawnictwa Łajka u nas w domu. Kolejna propozycja taka jak  „Ptak i Lew” już nas kusi i prosi o kupienie. Książkę możecie kupić tu  lub w innych dobrych księgarniach. Może i Wy macie swoje odkrycia literackie? Zapraszam do  podzielenia się nimi  w komentarzach. Ta fantastyczną książkę otrzymaliśmy od http://www.jacobsony.pl/. Zapraszam na ich oficjalny fanpage tu.

16 thoughts on “Płetwal błękitny Jenni Desmond”

  1. Słodko wygląda mały czytelnik 🙂 ilustracje przepiękne, mnóstwo informacji. Myślę że jak Olivier podrośnie to także zakupimy tą książeczkę. My obecnie czytamy „Leśne bajki” , taki wybór synka 😉

  2. przepięknie wydana książka!
    U nas ostatnio trochę bunt na książki 🙁 Za to w najbliższy weekend targi książki w Białymstoku 😀 Nie może mnie tam zabraknąć 🙂
    Betka z blogmlodegorodzica.pl

  3. My również uwielbiamy z synkiem książeczki. Czytaliśmy mu nawet jak jeszcze był w brzuchu. Może dlatego jako niespełna czterolatek zaczął czytać pierwsze słowa. My uwielbiamy wszystkie książki Janoscha, sympatyczne ilustracje , bardzo śmieszne i wciągające historyjki głównych bohaterów tych książek, napisane ciekawym dla dziecka językiem 🙂

  4. Cudowne ilustracje, książeczka naprawdę przykuwa wzrok i zachęca do przeczytania 🙂
    Fajnie, że domowa biblioteczka powiększyła się o kolejną wspaniałą pozycję 😉

  5. Ilustracje faktycznie piękne, książka na pewno mojemu synkowi tez by przypasowała, uwielbiam wartościowe książki dla dzieci, które mogą ich czegoś nauczyć i ta z pewnością się do nich zalicza.
    Ja robie tak, ze szukam ciekawych pozycji dla dziecka a potem kupuje najczęściej na allegro,bo tam mi wychodzi najtaniej 🙂

  6. Och, kiedyś to były ilustracje! Może i w dzisiejszych czasach możemy przebierać w morzu książek, ale trafić na perełki,które nie są maszynowym hurtem bez duszy, już zdecydowanie trudniej… Super, że Jasia ciągnie od małego do książek… czym skorupka za młodu… 🙂 Posiedzę tu u Ciebie i pozaglądam w inne miejsca 🙂 Pozdrawiam!

  7. A moja Maja ma jeszcze różne relacje z książką. Są okresy, że czytamy codziennie. Są takie, że nawet nie chce zajrzeć mi do książeczki i chociażby raz jej wysłuchać. Kupiłam ostatnie Proszę mnie przytulić. Wydawała mi się piękna, ciepła, urocza. Nie mogę przejść przez jedną stronę z nią. No nie chce jej i koniec. To nie pierwszy raz. Więc póki co katujemy coś innego 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *