Moda na Eco to ostatnio szał wśród moich znajomych. Choć sama też łapię na tym, że staranniej dobieram produkty, szczególnie te dla dziecka. Jako mama małego alergika, muszę zwracać szczególną uwagę, dobierając dla niego kosmetyki. I nie jest to łatwe zadanie, ponieważ jesteśmy coraz bardziej bombardowani różnymi, często sprzecznymi i niesprawdzonymi informacjami w prasie i internecie. Informacjami, które dotyczą zdrowia, produktów spożywczych ich składów oraz właściwości prozdrowotnych. Dostajemy porady, co będzie lepsze dla naszego dziecka, jak nosić, w czym kąpać, i jaki materacyk wybrać do łóżeczka. Bardzo się cieszę, że dążymy do lepszego i zdrowszego stylu życia. Jednak nie popadajmy ze skrajności w skrajność. Większość z nas chciałaby żyć w świecie bez chemii, ale czy da się z niej zupełnie zrezygnować? Czy to jest w ogóle możliwe? Dziś chcę się skupić na tzw. chemii  i koserwantach w kosmetykach dla dzieci.

Czym się różni skóra małego dziecka od skóry dorosłego?

Skóra dziecka jest bardzo, ale to bardzo cienka, delikatna i bardzo wrażliwa. Mówi się, że jest ona 30% cieńsza niż skóra dorosłego i nie jest jeszcze w pełni dojrzała. Potrzebuje na to aż kilka lat. Dopiero z czasem się na zmienia jej struktura i zawartość tkanki tłuszczowej, która ją chroni. Jak wiadomo im cieńsza skóra, tym mniejsza zawartość łoju (tkanki tłuszczowej) i słabsza ochrona. Dlatego tak istotny jest dobór kosmetyków dla niemowląt i dzieci.   Odczynnik pH skóry  mieści się w zakresie 4,5 a 6 i ma lekko kwaskowy odczyn skóry.  Wyjątek stanowi skóra noworodka, która ma inne pH i zasadowy odczyn skóry. Potrzeba kilku tygodni, by jego skóra miała wyrównane pH.

Cienka i delikatna skóera niemowląt i małych dzieci, nie jest jeszcze tak  dojrzała jak skóra dorosłego człowieka, aby samodzielnie wyprodukować odpowiednią ilość tkanki tłuszczowej, i się ochronić. Jest przez to bardziej podatna na substancje drażniące, które przez nią przenikają. Pielęgnacja skóry dziecka polega na  jej delikatnym myciu i natłuszczeniu. Dzięki temu zabiegowi oczyszczamy ją z zanieczyszczeń, a następnie wzmacniamy barierę lipidową naskórka,  która ogranicza nadmierną utratę wody.

Słów kilka o kosmetykach dla dzieci!

Ważnym elementem podczas wybierania kosmetyków dla małych dzieci powinien być atest Państwowego Zakładu Higieny, oraz by były polecane przez Instytut Matki i Dziecka   lub  Centrum Zdrowia Dziecka. Konieczne jest to, aby kosmetyki były bezpieczne i nie podrażniały delikatnej skóry dziecka. W przypadku reakcji alergicznej kosmetyk należy od po prostu odstawić. Marki prześcigają się w produkowaniu coraz to nowszych kosmetyków, a sklepowe półki uginają się pod ich ciężarem. Niestety nie każdy z nich jest godny polecenia. Z całą pewnością nie należy kierować się pięknym opakowaniem, i pięknym zapachem.  Liczy się skład kosmetyku oraz indywidualne potrzeby dziecięcej skóry.

Jak wiadomo w wyprawce każdego noworodka, powinny znaleźć się kosmetyki, które w pielęgnacji małego dziecka, są potrzebne już od pierwszych dni życia. Warto jednak pamiętać o odpowiednim ich dobieraniu. Wybór odpowiednich kosmetyków ma zatem ogromne znaczenie. Nie zaleca się też stosowania zbyt dużej ilości produktów do pielęgnacji, na spokojnie wystarczą 2-3 kosmetyki.

Na co zwrócić uwagę podczas wybierania kosmetyków dla dzieci?

1. Na skład – najlepiej, aby był krótki i możliwe jak najbardziej naturalny.
2. Należy wybierać tylko preparaty przeznaczone dla dzieci.
3. Powinny mieć naturalny dla skóry dziecka odczynnik pH.
4. Powinny być dobrane do stanu skóry, inne kosmetyki potrzebuje skóra z AZS, a inne skóra zdrowego dziecka.
5. Najlepiej, gdyby wszystkie kosmetyki były z pompką. To naprawdę ważny element kosmetyku. Przede wszystkim są wygodniejsze w użyciu, a dzięki dozownikowi, ogranicza się dostęp powietrza i zakażenia bakteryjnego. Niestety czystość mikrobiologiczna stanowi duży problem w kosmetykach. Namnażanie się w nich drobnoustrojów obniża ich wartość i stanowi zagrożenie.

Błędy, które często popełniamy przy wyborze i przechowywaniu kosmetyków to: najczęściej kierujemy się ładnym opakowanie i nie czytamy składu kosmetyków.   Przechowujemy je w źle zabezpieczonych opakowaniac i temperaturach.

„Sprawdzone- udowodnione” kampania, która otworzyła mi oczy i pozwoliła zrozumieć

„Sprawdzone-udowodnione! Czyli cała prawda o kosmetykach dla dzieci” to kampania, która pomogła mi uporządkować w pewnym stopniu wiedzę o kosmetykach, SLS, SLES, parabenach, konserwantach i innych związkach chemicznych. Wiem, że skóra dzieci nie jest na tyle dojrzała, by we własnym zakresie wyprodukować taką ilość bariery ochronnej. Właśnie dlatego pielęgnacja skóry dziecka nie może polegać wyłącznie na jej myciu, ale również na jej zabezpieczaniu i natłuszczaniu. Warto pamiętać, że sama woda nie wystarczy, by zmyć ze skóry brud i bakterie.

Mit o oleju kokosowym, pułapka, w którą wpadłam sama!

Nie tak dawno mając problem z Jaśkową skórą, otrzymywałam zewsząd polecenia tego cudownego nie(kosmetyku). Okazuje się, że robiłam błąd. Olej kokosowy to produkt spożywczy, a nie kosmetyk.  Niestety  zawarty w nich kwas oleinowy może wręcz pogorszyć stan skóry. Zdecydowanie lepiej więc wybrać odpowiedni kosmetyk, bo kosmetyk ma sprawdzony skład, który przeszedł wcześniej szczegółowe i restrykcyjne badania oraz ocenę bezpieczeństwa.

Sprawdzone- udowodnione, dawka wiedzy o kosmetykach dla dzieci

Czy bez chemii się uda?

Może i się uda, ale na warsztatach widziałam co  dzieje się z kosmetykiem, w którym nie ma odpowiedniej ilości substancji konserwujących. Nie był to miły widok.  Warto zauważyć, że nawet czysta woda to związek chemiczny (H2O). A może warto poczytać o składzie chemicznym borówek, malin lub truskawek, których w sezonie spożywamy w całkiem spore ilości. I tak ja ze wszystkim, nie powinniśmy się bać chemii czy konserwantów, warto jednak mieć świadomość, jakie zagrożenie niesie za sobą ich nadmiar. Wiedza na temat konkretnych składników oraz ich właściwości pozwolił a mi inaczej spojrzeć na sprawę konserwantów w kosmetykach dla dzieci i mądrze dobierać je do skóry naszego dziecka. Jako mam chłopca z AZS, starałam się ich wystrzegać i unikać. Dziś jednak wiem, że nie zawsze jest to samo zło!

Po co komu konserwanty w kosmetykach?

Konserwanty w kosmetykach dla dzieci spędzają większości rodziców sen z powiek. Fora, grupy, wszelkie informacje w sieci rozsiewające często niesprawdzone informacje, które nie pomagają w znalezieniu tych rzetelnych i sprawdzonych.  Warto pamiętać o tym, że jeżeli kosmetyk ma w swoim składzie wodę, która jest idealnym środowiskiem do rozwoju drobnoustrojów, to musimy go w jakiś sposób zabezpieczyć. Jeśli nie dodamy odpowiedniej ilości konserwantów, może okazać się, że po jednym użyciu, nasz krem nie nadaje się już do ponownego zastosowania. Konserwanty dają  gwarancję, że produkt jest bezpieczny dla naszych dzieci przez cały czas jego używania.

Czy w kosmetyku musi znajdować się konserwant?

Konserwant daje gwarancję, że produkt jest bezpieczny i nie rozwinęły się w nim bakterie. Z informacji, jakie usłyszałam na warsztatach, substancje konserwujące w określonej ilości są niezbędne we wszystkich produktach kosmetycznych zawierających w swoim składzie wodę. Niestety ona jest głównym środowiskiem rozwoju drobnoustrojów, a dodane do kosmetyków konserwanty nie pozwalają na ich rozwój i namnażanie.

Czy ilość konserwantów w kosmetyku ma znaczenie?

Oczywiście, że ma i to ogromne, nie można tu przesadzić w żadną stronę, ponieważ, zbyt mała ilość konserwantów nie ochroni produktu przed rozwojem szkodliwych bakterii lub grzybów. Natomiast zbyt duża ilość konserwantów może spowodować podrażnienie skóry i dyskomfort. Dlatego tak ważna jest jego odpowiednia, która chroni kosmetyk, zapewniając czystość mikrobiologiczną kosmetyku. Przy odpowiedniej ilości substancji konserwujących nie zmienia właściwości myjącyc i pielęgnacyjnych  produktu.

 SLS i SLES- samo zło, czy aby na pewno ?

Nazwy te na rodziców w ostatnim czasie działają jak płachta na byka i straszą na forach internetowych. Możecie jednak sprawdzić sami, że, to nic innego jak zwykłe substancje myjące i pieniące. Same w sobie mogą oczywiście drażnić skórę, ale tylko gdyby były zastosowane pojedynczo i to w dużym stężeniu. W kosmetykach dla dzieci są bezpieczne. Możemy je znaleźć głównie w szamponach czy płynach do mycia, a te raczej spłukujemy dość szybko.

O co chodzi z tym SLS i SLES?

„SLS oraz SLES to anionowe środki powierzchniowo czynne o właściwościach myjących i pieniących”. Więc jak samii widzicie tak naprawdę to nic innego, jak o nagonka medialna. Oczywiście jak wszystko mogą mieć działanie drażniące na skórę dziecka, jak i dorosłego, ale tylko w  przypadku, gdyby były stosowane jako pojedyncza substancja w wysokim stężeniu i długo pozostawały na jego skórze. Warto pamiętać, że są to substancje myjące, które trzeba spłukiwać ze skóry. Te składniki znajdują się w szamponach i żelach do mycia. Są to kosmetyki, które zawsze spłukujemy. Zgodnie z badaniami są one zupełnie bezpieczne pod warunkiem ich prawidłowego użytkowania. Od pewnego czasu SLS i SELS wywołują na forach ogromną paniką i zrobiły naprawdę niemałe poruszenie. Szkoda, że nie pisze się, czym one właściwie są.

Kosmetyki hipoalergiczne i emolienty? Co to takiego?

Kosmetyki hipoalergiczne nazwa ta oznacza, że formuła produktu została przygotowana w ten sposób, by zminimalizować ryzyko powstawania alergii. Nie oznacza to jednak, że ryzyko podrażnienia skóry zostało wyeliminowane w 100%. Emolientem natomiast jest kosmetyk, który ma za zadanie natłuszczać, zmiękczać i nawilżać skórę. Nie jest prawdą, że są to wyłącznie produkty apteczne. Dobre i bezpieczne emolienty kupimy także w dobrych drogeriach. Emolientów używamy na codzień, ale też staram się je wybierać rozsądnie.

Jako ciakawostka…

Bezpieczną substancją nawilżającą jest także glikol propylenowy, który dodatkowo odżywia skórę,  czym dowiedziałam się na Warsztatach.

Powiedziano nam też , że tak chętnie zachwalane szare mydła wcale nie są zdrowe dla naszej skóry, ponieważ ich odczyn jest zasadowy, co prowadzi do nadmiernwgo przesuszenia sóry.

Czego nie powinny zawierać kosmetyki dla dzieci?

W kosmetykach dla dzieci nie powinno być surowców, których ograniczenie wynika z wytycznych ustawodawstwa kosmetycznego obowiązującego w Unii Europejskiej, np.: formaldehydu, kwasu salicylowego (z wyjątkiem szamponów), czwartorzędowych amin, kwasu borowego, fenolu, etanolu w wyższych stężeniach (30 proc.), niektórych barwników, np. fluoresceiny, tlenków chromu… Według mnie należy unikać w nich także ekstraktów z mało znanych, szczególnie egzotycznych roślin czy też olejków eterycznych” wypowiedź dr. inż. Sikora.

Czy istnieją kosmetyki dla dzieci bez chemii?

 Nawet woda jest substancją chemiczną, a skład chemiczny truskawki potrafi przyprawić Was o zawrót głowy. Tym bardziej kosmetyki. Jednocześnie nie należy się tej chemii obawiać. Tak naprawdę zarówno w naturze, jak i w laboratorium mogą powstać substancje i szkodliwe i dobroczynne  z których  można kożystać bez obaw.

W warsztatach udział wzięli: dziennikarka Katarzyna Bosacka (prywatnie mama czwórki dzieci), bardzo lubię sposób, w jaki obnaża wady i zalety różnych produktów, tak bez ściemy. Obecna też była p. Agnieszka Machnio (ekspert marki Johnson’s) oraz dr inż. Magdalena Sikora, ekspert w zakresie surowców i półproduktów kosmetycznych.

Warsztaty na spotkaniu

Na warsztatach oprócz ogromnej dawki potwierdzonej naukowo wiedzy miałyśmy możliwość samodzielnego przygotowania kosmetyków. Dodatkowo miałam okazję wspólnie z innymi uczestnikami „zrobić” płyn do mycia dla dzieci samodzielnie i przetestować go na własnej skórze. Sprawdziłam, udowodniłam i mam swoje zdanie, którym z Wami chciałam się podzielić.

Wiadomo, że chemia jest szkodliwa. Z wykształcenia nie jestem kosmetologiem i specjalistą w tej dziedzinie. Większość skrótów i nazw substancji zawartych w kosmetykach to dla mnie czarna magia. Nie mam też wiedzy i kompetencji, by samodzielnie przeprowadzać analizy składu kosmetyków, dlatego bardzo się cieszę, że miałam możliwość uczestniczenia w tak wartościowym wykładzie i warsztatach o kosmetykach dla dzieci, ich odpowiedniemu przechowywaniu, dobieraniu do skóry dziecka. Dziękuję za cenną  dawkę  wiedzy o kosmetykach.

„Sprawdzone – udowodnione! Czyli cała prawda o kosmetykach dla dzieci” – podsumowanie po spotkaniu

15 maja 2018 w łódzkim Hotelu Ambasador Premium   odbyły się warsztaty z marką Johnson’s, a ich tematem było przekazanie wiedzy na temat faktów i mitów związanych ze składnikami w kosmetykach dla najmłodszych.  Kampannia  o nazwie Sprawdzone – udowodnione! czyli cała prawda o kosmetykach dla dzieci” miała charakter wykłądu-pogadanki, oraz warsztatów laboratoryjnych podczas, których mogliśmy poznać nie tylko skład kosmetyków ale także przekonać się, że medialna nagonka na zawartość składników w różnych kosmetykach, to tylko chwyt marketingowy.

Solidną dawkę ciekawej wiedzy miałam możliwość wysłuchać dzięki wystąpieniu ekspertów czyli:

Katarzyna Bosacka, znana nam z programów edukacyjnych „Wiem, co jem”, swego czasu uwielbiałam ten program. Dlatego z przyjemnością wysłuchałam jej wykładu „Jak mądrze kupować i nie zwariować, czyli cała prawda na temat kosmetyków”, podczas którego wyjaśniła nam, w jaki sposób odnaleźć się w informacyjnym chaosie, nagonce medialnej i jak samodzielnie poradzić sobie z wyborem kosmetyku przeznaczonego do pielęgnacji skóry dziecka. Między innymi dla Kasi poszłam na te warsztaty.

Agnieszka Machnio, to wieloletnia ekspertka marki Johnson’s, która podczas warsztatów i wykładu pokazała nam pięciostopniowy proces oceny bezpieczeństwa produktów.  Przedstwiła nam też wymogi, które są brane pod uwagę podczas tworzenia produktów przeznaczonych dla dzieci w firmie Johnson & Johnson.

inż. Magdalena Sikora, znana specjalistka w zakresie surowców i produktów półproduktów kosmetycznych.  Muszę się przyznać, że przekonała mnie, że kosmetyki dla dzieci powinny charakteryzować się przede wszystkim dwoma cechami – bezpieczeństwem oraz funkcjonalnością.  A konserwanty przedstawiła jako substancje przeznaczone głównie do hamowania rozwoju drobnoustrojów w kosmetykach dla dzieci, które zapobiegają rozwojowi się mikroorganizmów oraz zapewniają trwałość produktu i jego bezpieczeństwo.

Z warsztatów wróciłam oszołomiona, z głową pełną nowej wiedzy i zupełnie nowych dla mnie informacji. Dzięki temu spotkaniu poszerzyłam swoją wiedzę o kosmetykach i ich składach.  Mam nadzieje, że pozwoli mi to kupować mądrze i rozsądnie beż szkody dla mnie i moich dzieci.  NIE oznacza to, że pobiegnę zaraz do sklepu (apteki) i wymienię cały zapas kosmetyków Jasia. Tego nie zrobię, ponieważ stosowane u niego kosmetyki, kremy, maści, żele zazwyczaj ustalam z prowadzącym nas alergologiem i dermatologiem. Nic zazwyczaj nie kupuję na własną rękę, a jeżeli chcemy spróbować czegoś nowego, pokazuję to specjaliście i to on ocenia ich skład.

Jasiek od lat choruje na AZS i miewamy okresy wyciszenia, się choroby, z czego się bardzo cieszę. Z czasem podobno ma być coraz lepiej. Po warsztatach mam większą świadomość, które składniki w kosmetykach nie zrobią mu szkody. Mam też świadomość, że zarówno jak źle dobrany kosmetyk, zaszkodzić nam mogą zioła, owoce, trawa, jedzenie, które też mogą wywołać alergię.

Skąd czerpać wiarygodne i sprawdzone informacje na temat kosmetyków?

Jesteśmy nauczeni, że za kliknięciem kilku przycisków łączymy się z siecią, zazwyczaj to wujek Google doradza nam w bardzo wielu sprawach. Tylko warto pamiętać o tym, że nie wszystkie informacje w internecie pochodzą z wiarygodnych źródeł. Dlatego warto zwracać szczególną uwagę na źródło danych. Pamiętaj, o tym że! Wiarygodny autor powołuje się zazwyczaj na konkretne publikacje, badania i opracowania, które są podstawą jego artykułu  i porad.   Unikaj internetowych mitów i nagonek na konkretne marki i tekstów typu: „a moja córka dostała uczulenia”, lub „u mojego synka po tej oliwce występuje pokrzywka” itd. Często jako rodzice w trosce o zdrowie naszego dziecka  dajemy się tak wkręcać w coraz to większe afery.

Przykłady wiarygodnych źródeł w internecie i wiedzy o kosmatykach:

  • kosmopedia.pl – jeśli poszukujesz składników kosmetyków i ich działania.
  • cosmeticsinfo.org – strona prowadzone przez Personal Care Produkts Council, która prezentuje fakty i szczegółowe informacje naukowe na temat składników produktów pielęgnacyjnych stosowanych w kosmatykach.

SZCZEGÓŁY I ZAPISY NA BEZPŁATNE WARSZTATY – |KLIK|

Oprócz spotkania które już odbyło się w Łodzi  i innych miastach, eksperci w ramach kampanni swoją wiedzą podzielą się jeszcze w 8  miastach  w Polsce. Są to takie miasta jak: Gdańsk (18.09), Szczecin (26.09), Wrocław (3.10), Rzeszów (10.10), Katowice (6.06), Kraków (16.06) .

Czy uwierzyłam we wszystko, co tam usłyszałam? Nie wiem, czy we wszystko, ale wiedza, którą zdobyłam, pozwoliła mi nieco inaczej spojrzeć na kosmetyczny świat. Mam jeszcze kilka pytań do swojego alergologa i dermatologa, jestem bardzo ciekawa, jakich  odpowiedzi mi udzielą.

Będzie mi miło, jeśli wypowiesz się na temat swojego podejścia do wyboru kosmetyków, na co zwracasz największą uwagę i czym się kierujesz kupując je dla dziecka?

26 thoughts on “Sprawdzone – udowodnione, dawka wiedzy o kosmetykach dla dzieci”

  1. Niestety medialna nagonka na składy kosmetyków ma zazwyczaj na celu eliminacje konkurencji a nie kondycję naszej skóry. Naturalne produkty można jeść, np te wyhodowane samodzielnie, ale nad kosmetykami bym się jednak zastanawiała czy to, co nie ma substancji konserwujących nie pogorszy skóry i nie spowoduje więcej szkod

  2. Staram się unikać niektórych substancji, szczególnie, gdy wiem, że są szkodliwe. Tak w kosmetykach, jak i w żywności, mam swoje ulubione produkty i takie, których unikam… Często konsultuję z pediatrą, szczególnie jeśli chodzi o atopową skórę najmłodszej. Czasem można wpisać w pułapkę i niepotrzebne nagonki 🙂
    Faktem jest jednak, że się przyzwyczailiśmy do np. pienienia, a producenci dają nam to, czego oczekuje większość 🙂

  3. Ze starszym synkiem nie miałam żadnych problemów skórnych. Stosowalam emolienty i nigdy nie podraznily skóry. Myślałem, że przy córce będzie dokładnie tak samo ale sie myliłam. Ostatnio zrobila sie malej alergia i po skonsultowaniu z lekarzem jest to AZS. Zalecila nawilzac skórę kosmetykami do tego przeznaczonymi.
    Zamówiłam juz nawet eko olej kokosowy a właśnie przeczytalam ze niestety nie jest on dobry..

  4. Zawsze uważałam, że wszystko jest dla ludzi. Chemia jest wszędzie dokoła nas. Grunt to nie przesadzać. Ja jak wiesz mam dziecko z AZS i rzeczywiście musimy uważać przy wyborze kosmetyków pielęgnujących. Przyznam, że Johnsona zawsze lubiłam 🙂

  5. Jasne, że nie ma co popadać w szał na eko, naturę etc. Chemia nie jest zła, i w niektórych wypadkach potrzebna. Niemniej nie przekonuje mnie kampania organizowana przez producenta kosmetyków dla dzieci, które w tym momencie chyba mają najbardziej fatalny skład, tłumaczący światu czemu chemia jest ok.

  6. Ciekawe warsztaty, sama bym chętnie wzięła w takich udział. Moje dziecko ma azs, więc ostrożnie wybieram kosmetyki i używamy takich, które może wg ekspertów nie mają najlepszego składu, ale są to jedyne, po których dziecko nie czuje dyskomfortu na skórze.

  7. Ja akurat do produktów Jonsons nie mam zaufania mojemu dziecku się nie nadawały. Jednak takie spotkania na pewno wiele wnoszą i poszerzają wiedzę chociażby na tematy pięlęgnacyjne. Akurat jeśli o olej kokosowy chodzi to u nas się sprawdza 😉

    1. Ja olejem kokosowym tez smarowałam Jasia jak miał nawroty azs i u nas np pomagało smarowanie. Podobno wegług ekspertów, nie powinno się tego robić. Jajeżeli chodzi Jonsona ze starszym synem używałam z Jasiem niestety nie, ponieważ przy jego AZS, JESTEM mega ostrożna.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *