Zapraszam, byście wspólnie ze mną odkrywali smak prawdziwych Mazur. Wystarczy, że przeczytacie do końca tę relację z niesamowicie urokliwego i magicznego miejsca, jakim jest Folwark Łękuk. Ja  tu wypoczęłam jak nigdy i ciężko mi było stąd wyjeżdżać. Poznałam smak mazurskiej wsi i na pewno tam jeszcze kiedyś wrócę. Chcę pokazać piękne, kolorowe i jesienne Mazury. Zapraszam reportaż ze spotkania o smakowitej nazwie: „Smaki Mazurskiej Spiżarni”. Miejscem spotkania było niezwykle urokliwe miejsce. Wspaniałe miejsce, cudowne widoki, świeże powietrze i przede wszystkim gościnni ludzie, ale o tym cudownym miejscu bardziej rozpisze się za chwilę.

Babski wypad na Mazury, co to było za spotkanie!

„Smaki Mazurskiej Spiżarni” to spotkanie inne od wszystkich w cudnym miejscu jakim jest Folwark Łękuk. Za organizacją spotkania stały mega pozytywnie zakręcone organizatorki Agnieszka oraz Kinga, które wspólnie piszą bloga Po pierwsze matka, po drugie też kobieta. Dziewczyny wpadły na pomysł by ruszyć kilka kobiet z Polski  i zaprosić je na Mazury. „Smaki mazurskiej Spiżarni. Spotkanie miało nam przybliżyć smaki mazurskiej kuchni ale nie tylko….. dziś mogę podzielić się z Wami przepisem, na coś bardzo, ale to bardzo pysznego. Ja od czasu spotkania upiekłam go już kilka razy .

fot. Vilk Stepovy

Jesienny relaks i spotkanie  blogerek  na Mazurach

Zacznijmy jednak od początku

Jednak dziś mowa jest o weekendzie, który był tak intensywny i fantastycznie zorganizowany, że aż mi się zamarzyłoby to kiedyś powtórzyć. Wierzcie mi – warto było pojechać z dala od moich chłopaków po to, by złapać wiatru w żagle i odpocząć psychicznie od wszystkiego! Za wspólną podróż bardzo dziękuję, Wioli z Mama Bloguje, Andżelice z bloga Birginsen i naszemu wspaniałemu kierowcy Michałowi, prywatnie chłopakowi Andżeliki. Z Łodzi do Łękuka podróż minęła błyskawicznie. Po drodze udało się nam nawet uzbierać kilka grzybków.

„Smaki Mazurskiej Spiżarni” w Folwark Łękuk, spotkanie inne niż wszystkie

?

Folwark Łękuk-niezwykłe miejsce w samym centrum Mazur. Hotel położony jest około 35 km od Giżycka, w pięknej krainie jezior, w otulinie Puszczy Boreckiej. Jadąc tam, mieliśmy okazję podziwiać piękno tej malowniczej krainy i wspaniałych jezior. Przemiła obsługa, przytulne pokoje, fantastyczna Pani Ola manager hotelu i smaczne regionalne jedzenie to niespotykane połączenie. Ja byłam i nadal jestem oczarowana cudnymi widokami okolicy hotelu.

Cudowne miejsce z dala od ruchliwych dróg i zgiełku miasta. Hotel usytuowany nad pięknym jeziorem, z przepiękną plażą i ogromnym pomostem, wśród łąk, pól i lasów. Uważam, że jest to idealne miejsce na odpoczynek dla każdego. Miłym zaskoczeniem było dla mnie, to jak nas przywitano. Na każdą z nas czekała przepiękna czerwona róża, przekazana przez Kwiaciarnię Łodyga i uroczy bilecik. To był niesamowicie miły gest.

Rozrywka, relaks, dobre jedzenie, czyli totalne szaleństwo

Sobota….

Zabawa zaczęła się już w sobotę, zaraz po naszym przyjeździe. Kierowniczka marketingu hotelowego zaprosiła nas do gry terenowej, chwilę wcześniej zostałyśmy podzielone na trzy drużyny i rozpoczęła się zabawa w poszukiwanie składników, które zostały ukryte wokół Folwarku.

Musiałyśmy je odszukać, bo to były składniki ciast, które potem przygotowałyśmy z dziewczynami. Dzięki temu upiekłyśmy ciasto kukurydziane, czekoladowe brownie z fasoli i przepyszną szarlotkę z bezą, której smak pamiętam do dziś. Mnaiammm… Potem był czas na zapoznanie, chwila rozmowy, powitanie, a następnie czas na obiad.

Quest terenowy, czyli czas wyruszać w drogę

 

Po szybkiej integracji z pozostałymi uczestniczkami wyruszyłyśmy, zgodnie z programem, realizować kolejne zadania. Po obiedzie zaczęły się atrakcje, czyli Quest terenowy. Drużyna, w której się znalazłam, wyruszyła w teren jako ostatnia, niestety śmietana nie chciała się słuchać i ostatecznie jej nie ubiłyśmy. A to była przepustka do tego, by wyruszyć w teren. Więc wyruszyłyśmy ostatnie. Jak wiecie, kto pija ostatki, jest piękny i gładki. Nie narzekałyśmy. Mogłyśmy w spokoju wykąpać się w studni u chłopa na polu, powygłupiać po drodze, zebrać gadżety w drodze powrotnej. Marta przytargała wiąchę jemioły. Było cudownie. Z nieba troszkę siąpiło, to niebo płakało nad naszym losem, jednak choć było ciut mokro, byłyśmy trochę przemoczone, to tylko dodawało uroku całej tej zabawie.

Byłyśmy na to przygotowane, ubrane w kurtki przeciwdeszczowe i seksowne kaloszki wyszłyśmy w pole. Błota, deszczu, wody i dobrej zabawy nie brakowało, a szukanie wskazówek szło nam całkiem nie najgorzej. Powiem Wam, że dawno nie bawiłam się tak dobrze. Organizatorki postawiły na dobrą zabawę i to im się udało. Zabawa była znakomita, czas nas nie gonił, choć na początku miałyśmy małe problemy z odnalezieniem ukrytego hasła, to potem poszło nam już całkiem sprawnie. W ogólnej klasyfikacji wyszło jednak na to, że każda z grup po zsumowaniu punktów ma ich tyle samo i tym samym wszystkie zajęłyśmy pierwsze miejsce. Oto właśnie w pocie i znoju zdobyłyśmy wspaniałe medale, które otrzymałyśmy następnego dnia od Oli, menadżerki hotelu. Ostatni raz w podchody bawiłam się na kolonii.

Po grze terenowej miałyśmy czas na odświeżenie się i zjedzenie kolacje, choć jeść to mi się chyba nie chciało, tyle było emocji, że mogłam nie jeść. Wieczorkiem zapewniono nam błogi relaks w strefie SPA. Jacuzzi, sauna, rewelacyjny peeling, którego mogłyśmy spróbować, pyszne wino i pyszny tort.

Niedziela…

Niedzielny poranek zaczęłyśmy świtkiem, rankiem o godzinie 6.15 na gospodarstwie u Pana Tadzia. Tam co niektóre z nas wydoiły kozy i krowę! Zebrałyśmy jaja od kur, spróbowałyśmy wiejskiego mleka i serów i wróciłyśmy do hotelu na śniadanie. Gościem specjalnym spotkania była Sylwia Ładyga, autorka bloga Ostra na Słodko, była uczestniczka programu Masterchef. Sylwia w drugi dzień spotkania poprowadziła dla nas warsztaty kulinarne, a od samego początku dzielnie zmagała się z nami z wyzwaniami, które przed nami postawiono.

Po powrocie do hotelu zjadłyśmy śniadanie i każda z uczestniczka miała kilkanaście minut na jesienną sesję. Dla nie to było nowe wyzwanie, ponieważ swoich zdjęć mam jak na  lekarstwo, bo przeważnie to ja uwieczniam moich bliskich na zdjęciach.

Do wyboru miałyśmy dwóch fotografów: Marcina, z którym spędziłyśmy całą sobotę i niedzielę Vilk Stepovy , i Radek, który przyjechał w niedzielę-Czarny Bocian. Dzięki Radek za cudowną pamiątkę. Dzięki Tobie podobam się sobie nawet w tych pokręconych włosach.

fot. Czarny Bocian

Potem zaczęły się wyczekiwane przez nas warsztaty z Sylwią, o których za jakiś czas będziecie mogli przeczytać na blogu.

fot. Czarny Bocian
fot. Czarny Bocian
fot. Czarny Bocian
fot. Czarny Bocian
fot. Czarny Bocian

Wspólnie z Sylwią w niedzielę przygotowałyśmy:


domowy chleb (przepis u Sylwi na blogu), powiem jedno, ten chleb jest rewelacyjny i piecze się go bez drożdży, upiekłam go w domu już kilka razy, a jeden upiekłam sobie do domu, chłopcy się nim zajadali,
• grzyby leśne duszone z cebulką, pychotka, mniam
• czekośliwkę, każda z uczestniczek dostała słoiczek do domu, żeby nie było, że nic tam nie gotowałyśmy ,
• oraz białą kiełbasę ze śliwką i   piwiem.

fot. Czarny Bocian
fot. Czarny Bocian

Małe podsumowanie szalonego weekendu w   Łękuku

Podsumowując te dwa dni, poznałam mnóstwo fantastycznych osób i spędziłam z nimi mega intensywny weekend z dala od rodziny. Wróciłam stęskniona za moimi chłopakami, a jednocześnie szczęśliwa i wypoczęta. Zaliczyłam plenerową sesję fotograficzną, a na sam koniec uczestniczyłam w warsztatach z gotowania, które poprowadziła dla nas przesympatyczna gwiazda programu Masterchef -Sylwia Ładyga.

Kochani pisać mogłabym tak jeszcze bardzo długo, tylko kto to doczyta do końca. To był cudowny jesienny weekend na Mazurach, w towarzystwie sympatycznych uczestniczek, które przedstawiam Wam poniżej. Organizatorkom dziękuję za to, że zorganizowały tak wspaniałe spotkanie dla nas, by pokazać nam mazurki region. Spokojnie mogę napisać, że zapewniły nam mega intensywny weekend, zadbały o to by doborowego towarzystwa, smacznego jedzenia, aktywności, niezłej zabawy i relaksu nam nie brakowało. Wyjeżdżałyśmy z Folwarku Łękuk w rewelacyjnych nastrojach.

Na zdjęciu ekipa, która zadbała o nasze rozrywki, z prawej fotograf Marcin,organizatorki, Sylwia Ładyga i manager Hotelu Łękuk niesamowita Ola
fot. Czarny Bocian

To było zestawienie kobiet o różnych temperamentach. Takie mega wybuchowe połączenie. To właśnie w towarzystwie 15 innych kobiet postanowiłam odpocząć i bardzo dobrze zrobiłam. Sama, bez moich chłopaków, to była taka mała ucieczka od obowiązków domowych. Część dziewczyn już znałam, a kilka z nich poznałam na tym spotkaniu. Na to, by wyrwać się z domu, namówiły mnie szalone dziewczyny, Bożena (Mama trójki) i Marta (Mama w Biegu). Dzięki dziewczyny, bo między innymi dzięki Wam znalazłam się na liście uczestniczek. Chętnie wrócę do Łękuka z moimi chłopakami. Kochamy rodzinne wyjazdy, więc kto wie, czy nie wybierzemy się w przyszłym roku na krótki wypoczynek na Mazury.

Na miłe pożegnanie każda z nas otrzymała od organizatorek Dyplom Mazurskiej Rusałki .

fot. Czarny Bocian
fot. Czarny Bocian
fot. Vilk Stepovy

Uczestniczki weekendowego spotkania na mazurach

Wspólnie z dziewczynami stworzyłyśmy niesamowicie zgraną ekipę. Podczas była masa śmiechu dobrego humoru i wzajemnego zrozumienia. Nie mogło być lepiej. Bardzo się cieszę, Że udało mi się wyrwać z domu i spędzić z dziewczynami fantastyczny czas. Oto lista wszystkich dziewczyn, z którymi dzieliłam te niesamowite wrażenia:

Uczestniczki spotkania

Sprawczynie całego zamieszania-Kinga i Agnieszka

Blog: Po pierwsze matka po drugie też kobieta

Gość Specjalny fantastyczna – Sylwia Ładyga

Blog: Ostra na Słodko

Emilia Blog: Kobiecości

Magdalena Blog: Zwykłej matki wzloty i upadki

Marta Blog: Pewna Mama

Klaudia Blog: Niezłe ziółko

Anna Blog: Mama cukiereczki 

Andżelika Blog: Birginsen

Marta Blog: Mama w biegu

Wiola Blog: Słodki zapach malin

Wioleta Blog: Mama bloguje

Agnieszka Blog: Agumama

i ja na samym końcu  Małgorzata Blog: Jaśkowe klimaty

Fotorelacja: Vilk StepowyCzarny Bocian,

Sponsorzy kulinarni: SeverinGreen EssenceBazylia.plBonduelleBio IndygoOctimCukieteria, MłynomagZakłady mięsne WarmiaCukiernia u Adama, Basia Szwajłyk, Ubojnie Zwierząt St. Siniuk,

Sponsorzy:Hurtownia Pościeli Giżycko, Kwiaciarnia Łodyga Media Service ZawadaElfa-PharmYves RocherKolagen norweskiMarionMaroko sklepBielendaMajuntoOillanDucrayA-dermaPan DragonMiasto GiżyckoGmina Węgorzewo

Bez sponsorów nie byłoby tego spotkania, więc wielkie dzięki, za sprzęt który pomógł nam przyrządzić te smaczne kąski, za produkty spożywcze potrzebnych podczas warsztatów oraz za cudne prezenty, które zabrałyśmy do domu. Moje dziecko jak dostało ode mnie porcję książek do czytania i kolorowania oszalało. Jeszcze raz piękne dzięki.

fot. Czarny Bocian

 

19 thoughts on “Folwark Łękuk i Mazury jakich nie znałam”

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *